top of page

Dbanie o siebie, o którym nikt nie mówi (część 2): Sekret


Autor jedzie na rowerze po śniegu w górach


Wydaje się, że istnieje nieskończona liczba książek, artykułów i filmów, które mówią nam, jak zastosować metody samoopieki w naszym życiu. Internet jest pełen rytuałów, procedur i praktyk mających na celu poprawę naszego samopoczucia. Pomimo tych wszystkich informacji nasze zmartwienia, wątpliwości, stres i ogólne poczucie niepokoju wydają się wciąż rosnąć.


Jednocześnie nasze okno komfortu stało się tak małe, że możemy czuć się nieszczęśliwi, po prostu wchodząc do lub z pojazdu w upalny lub zimny dzień. Nie jesteśmy szczęśliwi, jeśli temperatura w naszym pojeździe nie jest taka, jak chcemy podczas jazdy. Wchodzenie po schodach zamiast korzystania z windy jest uciążliwością. Lubimy przebywać na świeżym powietrzu tylko wtedy, gdy są odpowiednie warunki. Rozmowa z osobą o odmiennych poglądach lub przekonaniach może powodować zgrzytanie zębami, podwyższone ciśnienie krwi i wiele innych dolegliwości fizycznych. Pominięcie posiłku lub spocenie się może być poważną niedogodnością. Gdy tylko opuścimy świat betonu, chodników, podłóg z twardego drewna i otoczenia o kontrolowanym klimacie, pojawiają się tacy, którzy czują się zagubieni, niezręczni, nie na miejscu i/lub niekomfortowi.


Nie mamy już cierpliwości do niczego, co powoduje dyskomfort.


Zapytacie, co to ma wspólnego z dbaniem o siebie?


Chcę zdradzić Ci sekret…


Przede wszystkim; czym właściwie jest dbanie o siebie? Zwykle definiuje się je jako to, co robimy, aby poprawić i/lub utrzymać nasze zdrowie fizyczne, emocjonalne i psychiczne.


Jednak wiele z tego, co czytamy i słyszymy na temat dbania o siebie (poza ćwiczeniami fizycznymi i odżywianiem), zazwyczaj prowadzi nas do przekonania, że chodzi o priorytetowe traktowanie przyjemności, delikatności i komfortu ponad wszystko inne. Nie jest to ani złe, ani złe, ale ten ideał dbania o siebie polega na tym, aby czuć się lepiej, choć na dłuższą metę do niczego nas to nie prowadzi, ponieważ nie czyni nas lepszymi.


Możemy planować, organizować, koordynować i planować nasze procedury i praktyki samoopieki, aby uniknąć napotkania przeciwności losu i poczucia niezręczności – wszystko po to, aby utrzymać nasze zahamowania pod kontrolą.


Jest wielu z nas, którzy dołożą wszelkich starań, aby uniknąć robienia czegokolwiek, co uważamy za trudne lub czegokolwiek, co mogłoby sprawić, że poczujemy się niekomfortowo. Tylko wtedy, gdy nastąpi natychmiastowa satysfakcja lub jeśli wkrótce po ukończeniu czekają nas jakieś osobiste pochwały, będziemy w ogóle uważać to za możliwe.


Badania wykazały nawet, że jesteśmy spokojniejsi, spodziewając się bólu, niż gdy przewidujemy niepewność.


Dlaczego?


Ponieważ niepewność jest nieprzewidywalna, a kiedy sprawy są nieprzewidywalne, czujemy się bezbronni. Czujemy się bezbronni, ponieważ nasze standardowe, automatyczne reakcje najprawdopodobniej w takich przypadkach nie będą dla nas skuteczne. Ta wrażliwość i niepewność powodują, że czujemy się niekomfortowo, a bycie niewygodnym cholernie przeraża wielu z nas.


Powoli, ale niezawodnie, nasza zdolność radzenia sobie z dyskomfortem zanika.


Kochamy pewność i kochamy naszą wygodę. Życie jednak często ma inne plany.


A co jeśli powiem Ci, że dbanie o siebie i dyskomfort są ze sobą nierozerwalnie powiązane?



 


PRZEWIJANIE DO TYŁU


Chociaż większość ludzi spędza dużo czasu na unikaniu wszystkiego, co wydaje im się nawet choć odrobinę niewygodne, ja przez ostatnie kilka lat często czułem się niekomfortowo w takiej czy innej formie; czasami z wyboru, a czasami nie.


W moim poprzednim artykule na temat dbania o siebie (który można zobaczyć tutaj ) pisałem o tym, jak mój partner Betty i ja sprzedaliśmy nasz dom i praktycznie wszystko, co posiadaliśmy; jak zostawiliśmy wszystko i wszystkich, których znaliśmy, i rzuciliśmy się w świat z naszą ciężarówką i sprzętem kempingowym, aby zobaczyć, co się stanie.


Na początku mieliśmy ogólny plan tego, co chcieliśmy zrobić, ale z różnych powodów plan ten nie został zrealizowany, więc musieliśmy ciągle zmieniać nasze plany i oczekiwania.


Jasne, widzieliśmy wiele miejsc, których nigdy wcześniej nie widzieliśmy. Zrobiliśmy także wiele rzeczy, których nigdy wcześniej nie robiliśmy i znaleźliśmy się w wielu sytuacjach, w których nigdy wcześniej nie byliśmy.


Odkąd rozpoczęliśmy tę podróż, przez wiele miesięcy nie spaliśmy w łóżku, nie mówiąc już o spaniu w pomieszczeniu.

Przez kilka dni nie mogliśmy też wziąć prysznica. Środowiska gorące i zimne — przebywaliśmy w nich wszystkich.

Dręczyły nas roje komarów i różnych innych owadów, dlatego przeganialiśmy niedźwiedzie z naszego kempingu, próbując powstrzymać ich przyzwyczajenie się do ludzi i ich jedzenia.

Wykonywaliśmy prace, których nigdy wcześniej nie wykonywaliśmy i których nigdy wcześniej nie rozważaliśmy; pracy, o której nie mieliśmy pojęcia, kiedy ją rozpoczynaliśmy.

Podjęliśmy wyzwanie i zmusiliśmy się do tego, aby wędrować i jeździć na rowerze setki kolejnych mil na raz, i to nie zawsze w idealnych warunkach.

Plan za planem za planem albo był nieskuteczny, albo nie został zrealizowany tak, jak tego oczekiwaliśmy lub oczekiwaliśmy.

Byliśmy mentalnie i fizycznie skręcani, zginani, popychani i ciągnięci niemal w każdym kierunku.


Oczywiście zdarzały się też chwile, kiedy wszystko układało się lepiej, niż mogliśmy sobie życzyć lub oczekiwać, a były też chwile, gdy nocowaliśmy w ładnych i wygodnych pokojach.


Nie wszystko było trudne.


Niemniej jednak musieliśmy dostosować się do wielu niepewnych sytuacji; przerwać lub całkowicie zmienić wiele (większość) planów; i w kilku przypadkach całkowicie improwizujemy. Napotkaliśmy wiele przeszkód, zarówno dosłownych, jak i przenośnych, i musieliśmy wykazać się kreatywnością, szukając rozwiązania niezależnie od nieznanych okoliczności, w jakich się znaleźliśmy – niezależnie od zaistniałego scenariusza.


Ciągle musimy dostosowywać nasz styl i techniki do tego, co nam odpowiada, aby dostosować się do dowolnego klimatu i sytuacji, z którą się spotykamy.


Krótko mówiąc, spędzamy większość czasu w sytuacjach i warunkach, których wiele osób nawet nie ma ochoty odwiedzać, a tym bardziej nie mieć z nimi nic wspólnego. Stawianie czoła przeciwnościom losu i niewiedza, co wydarzy się dalej, stało się w zasadzie naszą normalnością.


Nie zrozumcie mnie źle, z pewnością nie jesteśmy odporni na dyskomfort. Wciąż napotykamy trudności i wciąż jest wiele rzeczy, które mogą sprawić, że poczujemy się nieswojo. W żadnym wypadku nie udoskonaliliśmy tego całego dyskomfortu .


Ale przez to wszystko wypracowaliśmy sobie pewien związek z dyskomfortem. W rezultacie dowiedzieliśmy się także kilku rzeczy na temat dyskomfortu i jego sekretów.


„Ale mam ograniczenia”.


Oczywiście, że masz ograniczenia. A te granice można i należy rozciągać.



 


UNIKANIE, NAWYKI I ROZWÓJ UMIEJĘTNOŚCI


Mówi się, że jeśli chcesz naprawdę się o kimś dowiedzieć, postaw tę osobę pod presją.


Umiejętność radzenia sobie w takich sytuacjach nie jest czymś, co po prostu masz lub nie, ani nie jest czymś, co możesz pobiec do sklepu na rogu i zdobyć, gdy zorientujesz się, że jej nie masz.

To się nauczyło.

To jest uprawiane.

To praktykowane.

To oznaczałoby, że byłaby to umiejętność, prawda?


W przypadku wielu osób wydaje się, że ilekroć spotkają się z nieprzyjemnym lub niewygodnym spotkaniem – kiedy sprawy nie układają się tak, jak tego oczekiwali lub oczekiwali – uznają to za coś, czego należy całkowicie unikać lub przynajmniej mieć z tym nic wspólnego, o ile to możliwe, w przyszłości.


Klasyczna reakcja po jednym z takich spotkań wygląda mniej więcej tak; "Nie. Nie rób tego więcej!”


Problem w tym, że jeśli pozostaniemy przy tym sposobie myślenia, zamkniemy się w możliwości dowiedzenia się czegokolwiek na temat tego, co się wydarzyło lub jaką rolę mogliśmy odegrać w tym, jak spotkanie się potoczyło.


Są ludzie, którzy woleliby użyć wszelkich niezbędnych środków, aby ominąć lub całkowicie uniknąć wszelkiego rodzaju nieprzyjemności. Ale jeśli chcemy się rozwijać i doskonalić jako jednostki, unikanie dyskomfortu jest sprzeczne z tym, czego chcemy.


Czy nie byłoby bardziej korzystne dowiedzieć się, co musimy zrobić, aby uzyskać lepszy wynik, jeśli ponownie będziemy mieli to samo nieprzyjemne lub niewygodne spotkanie?

Czy nie w ten sposób się uczymy?

Czy nie w ten sposób rozwijamy się i stajemy się lepsi?


Wielu z nas często postrzega swoje problemy jako coś, przez co należy przejść, z czym należy walczyć, czego się pozbyć lub czego unikać. Ale co, jeśli jest to niewłaściwe podejście?


A co by było, gdybyśmy spróbowali zbliżyć się do tych problemów lub zagadnień i spróbować lepiej je zrozumieć oraz to, co próbują nam powiedzieć o nas samych? Czy nie byłoby lepiej, gdybyśmy spróbowali znaleźć pierwotną przyczynę problemu, jaki wpływ ma to na nas i dlaczego?


Unikanie. To naprawdę działa i może nawet sprawić, że poczujemy się lepiej… na jakiś czas.


Ale kiedy zaczniemy na tym polegać, aby poczuć się lepiej, zbudujemy nasze życie wokół naszej skłonności do unikania, aż stanie się to starym znajomym nawykiem.


Nasze ciągłe pragnienie wygody (które wielu uważa za „potrzebę”) znacznie osłabiło naszą zdolność radzenia sobie z wszelkimi trudnościami. Tak naprawdę poczuliśmy się tak komfortowo, że jest wielu, wielu ludzi, którzy bardzo się denerwują lub niepokoją, gdy po prostu nie wiedzą, co się wydarzy dalej.


Większość porad dotyczących samoopieki dotyczy pozbycia się „tego” lub stłumienia „tego”.


Jednak brakującym kluczowym składnikiem jest nauczenie się pracy z tym, co jest.

Wzmacnia to nasze zrozumienie „tego, co jest ” i możemy nauczyć się z tym pracować, a być może nawet wykorzystać to, aby pomóc nam w przyszłości.


Ale jeśli zawsze narzekamy na to, jak jest, jeśli zawsze staramy się dostosować wszystko do tego, jak chcemy lub według nas powinno być… kiedy nauczymy się radzić sobie z tym, jak jest?


Musimy czuć się niekomfortowo z tym, jak się sprawy mają, zanim będziemy mogli dowiedzieć się lub sięgnąć po inny sposób – po to, jak mogłoby być.


Tak, są chwile, kiedy musimy po prostu odłączyć się od prądu lub uciec. Kiedy staje się to normą, możemy zacząć działać przeciwko sobie.


Za każdym razem, gdy odpoczywamy po ciężkim dniu lub tygodniu, odpoczywając i oglądając coś z naszych serwisów streamingowych, popijając kwartą lodów; za każdym razem, gdy myślimy, że potrzebujemy drinka, szaleństwa zakupów, nadmiernego snu lub pobytu w spa, aby poradzić sobie ze stresorami życiowymi; w rzeczywistości po prostu wzmacniamy to zachowanie za każdym razem, gdy to robimy.


Uwarunkowamy się, aby kontynuować robienie tych rzeczy, gdy sytuacja staje się trudna. Można na to spojrzeć inaczej: tworzymy nawyk.


Ale jeśli nauczymy się robić trudne rzeczy, robienie trudnych rzeczy stanie się łatwiejsze.


W przeważającej części obserwuję obecne środowisko dbania o siebie. Promujemy i bierzemy udział w rzeczach, które sprawiają, że czujemy się lepiej, ale nie w tych, które czynią nas lepszymi .


Jak ze wszystkim, im częściej to robimy, tym jesteśmy w tym lepsi. Niezależnie od tego, czy jest to nauka gry na instrumencie, czy nauka nowego języka; przebywanie na zewnątrz dłużej, niż byśmy chcieli, w warunkach odbiegających od idealnych; próba stania na jednej nodze; lub spotkania z życiem twarzą w twarz i na jego warunkach, a nie na warunkach, które staramy się mu narzucić.


Robienie czegoś nowego lub czegoś, co jest dla nas niekonwencjonalne, oznacza, że prawdopodobnie przez jakiś czas będziemy źli w czymkolwiek. Ale im częściej to robimy, tym bardziej refleksyjne się to staje i tym lepsi się w tym stajemy.


W ten sposób kształtują się nawyki i tak rozwijają się umiejętności.


Jeśli nie będziemy się forsować ani rzucać sobie wyzwań , jeśli będziemy unikać trudnych rzeczy, to nagle pewnego dnia się obudzimy i wszystko okaże się znacznie trudniejsze, niż się spodziewaliśmy.


Wtedy obwiniamy wszystko inne – wszystko z wyjątkiem naszego nawykowego unikania dyskomfortu.


Czy wiesz, że jeśli nie rzucimy sobie wyzwań i nie przekroczymy naszych granic, z natury zadowolimy się tym, co otrzymamy? Będziemy po prostu robić to, co robiliśmy zawsze i będziemy uzyskiwać te same cholerne rezultaty w kółko.


Jeśli nad tym nie pracujemy, jeśli tego nie praktykujemy, jeśli tego nie ćwiczymy, jeśli nie kwestionujemy tego (cokolwiek to jest), w końcu stanie się to naszą normalnością.


"Łatwiej powiedzieć niż zrobić."


Wszystko łatwiej powiedzieć niż zrobić.



 


DRUGA STRONA


Powtórzę jeszcze raz: jestem świadomy, że wszyscy potrzebujemy czasu, miejsca i sposobu na relaks, przegrupowanie się, naładowanie baterii i ponowne skupienie naszej energii. Absolutnie powinniśmy poświęcić trochę czasu, aby być dla siebie mili i delikatni, a od czasu do czasu możemy nawet potrzebować pomocy. I tak, czasami potrzebujemy całkowitej ucieczki od tego, co nas niepokoi.


Betty i ja nie jesteśmy inni.


Jednym ze sposobów, w jaki Betty lubi odstresować się, jest kąpiel w gorącej wannie, kiedy tylko może, przy dźwiękach uspokajającej muzyki, a nawet płonących świec.


Ja osobiście wolęciszę od dekompresji. Lubię siedzieć lub leżeć bez urządzeń i muzyki. Słuchanie wszelkich dźwięków otaczających mnie, gdy jestem nieruchomy, działa bardzo oczyszczająco.


Ta „miękka” strona dbania o siebie nie ma na celu zapomnienia o naszych problemach ani nadziei, że znikną. Ma to na celu odsunięcie się i oczyszczenie umysłu, abyśmy mogli ponownie przyjrzeć się problemowi z nowej perspektywy, może nawet z innej perspektywy i, miejmy nadzieję, znaleźć rozwiązanie tych problemów.


Ale to tylko jedna część – tylko jedna strona – dbania o siebie.


Niektórzy z nas stali się naprawdę dobrzy w unikaniu praktycznie wszystkiego, co sprawia, że czujemy się niekomfortowo. Czujemy się wtedy bardzo nieswojo, jeśli mamy do czynienia z czymś nawet najmniej nieprzyjemnym.


Liczba osób, które widziałem, które „wariowały”, gdy nie mogły dostać tego, do czego przywykli lub z czym czuły się komfortowo, jest zdumiewająca. Możemy tak przyzwyczaić się do komfortowych sytuacji, że nawet najmniejsze odstępstwo od naszych przyjemności i wygód może stać się bardzo problematyczne.


Strefa komfortu jest zazwyczaj postrzegana jako miejsce, w którym czujemy się bezpiecznie i gdzie możemy się zrelaksować. To miejsce, w którym nie musimy zwracać zbytniej uwagi ani zbytnio się nad tym zastanawiać, co robimy.


Strefę komfortu można również traktować jako stan lub stan, z którym jesteśmy zaznajomieni fizycznie i psychicznie.


Czasami, czy nam się to podoba, czy nie, musimy rozciągnąć się do granic naszych możliwości; krawędź naszej strefy komfortu. Musimy poszerzyć naszą bazę normalności. Musimy znaleźć sposób na wyzwanie.


Przez jakiś czas musi być nieprzyjemnie i nieprzyjemnie.


Ciągłe unikanie naszych dyskomfortów ogranicza tylko nasze doświadczenia, a także ogranicza to, co jesteśmy w stanie osiągnąć.


Musimy doświadczyć trudnych rzeczy, aby wiedzieć, jak sobie z nimi poradzić – a one przyjdą .


Jeśli nie przygotowujesz się na trudności i trudności, najprawdopodobniej chronisz się przed nimi.


W ten sposób dbanie o siebie może łatwo stać się samosabotażem, jeśli nie jesteśmy ostrożni. Problemem nie jest samoopieka, ale sposób, w jaki na to patrzymy.


Jasne, łatwo jest wymyślić dziesiątki powodów, dla których nie możemy czegoś zrobić lub nie chcemy czegoś zrobić.

To łatwe.

To nawet nie wymaga żadnego wysiłku.


A niezliczone powody, dla których możemy sobie wyobrazić, aby czegoś nie robić, zawsze będą przeważać nad powodami, dla których powinniśmy to zrobić. Kiedy dajemy sobie listę opcji, niezmiennie wybierzemy tę najłatwiejszą.


Jaki jest zatem sens robienia czegoś trudnego lub trudnego? Sprawia, że stajemy się lepszymi wersjami samych siebie.


Czy to oznacza, że zawsze powinniśmy czuć się niekomfortowo? Oczywiście nie.


Czy to oznacza, że robiąc trudne rzeczy i świadomie czując się niekomfortowo, wszystko nagle się poprawi lub że wszystkie nasze problemy znikną? Nie.


To nie tak działa. Nic tak nie działa.


Na początku będzie to absolutnie trudne.


Rozwijanie umiejętności wymaga czasu i praktyki. Umiejętność radzenia sobie z dyskomfortem wymaga od nas pewnego wysiłku.


Tak to działa.


Nie różni się to od pierwszego dnia w pracy, kiedy próbowałeś schudnąć lub po raz pierwszy zacząłeś nowy program ćwiczeń.


Będą dni, w których będziesz chciał rzucić.

Dni, w których wydaje się to zbyt trudne i po prostu nie chcesz już tego robić.

To są, wierzcie lub nie, najważniejsze dni.

Możesz czuć, że jesteś u kresu wytrzymałości, ale w takie dni nie jesteś na końcu, jesteś po prostu na krawędzi – na krawędzi swojej strefy komfortu – na krawędzi tego, co znasz.

To jest moment, w którym pogrążasz się w dyskomforcie .


Idziesz dalej i pewnego dnia nagle zauważasz, że stało się to znacznie łatwiejsze, a może nawet odkryjesz, że znów zacząłeś sobie ufać.


Może nie jest to przyjemne, ale to nie znaczy, że nie ma sensu.


„To brzmi ciężko”.


O to chodzi.



 


Szybkie przewijanie do przodu


Kiedy robisz trudne rzeczy i pokonujesz je, wzmacniasz siebie.

Rozwijasz większą samokontrolę i szacunek do samego siebie.

Budujesz większą samoocenę i pewność siebie.

Udoskonalasz siebie.

Rośniesz.

Odkrywasz nowe możliwości.

Dla mnie to brzmi, jakbyś kochał siebie i dbał o siebie.


Jeśli nigdy nie praktykujesz uczucia dyskomfortu w jakikolwiek sposób, w jakimkolwiek kształcie lub formie; jeśli nie rzucasz sobie dobrowolnych wyzwań i nie wykraczasz poza to, z czym czujesz się komfortowo, w dowolnym momencie i w jakikolwiek sposób; być może praktykujesz bardzo ograniczoną i wąską wersję dbania o siebie.


Mogę cię zapewnić, że wielu z nas siedzi pośród tak wielu wygód, że nawet nie rozpoznajemy wszystkich naszych wygodnych wygód. Dbanie o siebie i samouspokajanie niekoniecznie są tym samym.


Jak zatem nauczyć się radzić sobie z dyskomfortem?


Nie wymaga to zrobienia czegoś radykalnie ekstremalnego ani dokonania jakiejkolwiek monumentalnej zmiany zmieniającej życie.


Zacznij prosto. Pierwszym krokiem jest uczciwe rozpoznanie tego, jak patrzymy na różne zadania lub czynności, które wykonujemy na co dzień. Rzeczy, które możemy robić każdego dnia – i prawdopodobnie zawsze robiliśmy to w określony sposób, bez namysłu – ale rzeczy, które moglibyśmy robić w nieco inny sposób.

Czy określasz to jako łatwe czy trudne?

Czy jest to potencjalnie zabawne, czy raczej nieprzyjemne?

Jaki jest najprostszy sposób, w jaki mogę ukończyć tę czynność przy najmniejszym oporze? Wiele, jeśli nie większość naszych codziennych działań, przychodzi do nas po przefiltrowaniu przez jedną lub więcej z tych soczewek.


Zacznij od małych rzeczy. Znajdź jedną rzecz, którą robisz rutynowo, a jednocześnie tak łatwo, jak to możliwe.

Może to być coś tak prostego, jak poranne ubranie się. Jak sprawić, by było to trudniejsze? Zrób to na stojąco.

Czy zawsze wkładasz brudne naczynia do zmywarki? Umyj je ręcznie.

Zamiast kupować warzywa w puszce lub pojemniku i już pokrojone, posiekane lub pokrojone w kostkę, zdobądź świeże warzywa i pokrój je według własnych upodobań w domu.

Zamiast jechać przecznicę lub cztery, żeby kupić coś w lokalnym sklepie, przejdź się pieszo lub jedź na rowerze. Kiedy już jedziesz, zaparkuj dalej od budynku, zamiast szukać wolnego miejsca jak najbliżej drzwi.

Aby przejść jeden lub dwa poziomy, korzystaj ze schodów, a nie windy.

Cegła po cegle.

Stopniowo.


Wróćmy na chwilę do czasów, kiedy miałem dom.

Był to mały, ale przytulny dom z dwiema sypialniami, zajmujący prawie pół akra. Na podwórzu stały dwie małe szopy i dwa dorosłe drzewa; jedno drzewo przed domem i jedno z tyłu. Na podwórzu było trochę krzaków i jeden niesamowicie duży krzak róż.


Rzecz w tym, że na trawniku nie było zbyt wielu przeszkód.


Przez lata zawsze przycinałem krzewy i krzewy róż ręcznymi sekatorami, nigdy elektrycznymi. Kosiłem także podwórko kosiarką spalinową.


Zawsze.


To nie tak, że nie było mnie stać na elektryczne nożyce czy samojezdną kosiarkę. Zdecydowałem się zrobić te rzeczy w mniej niż wygodny sposób. Chętnie wybrałem trudniejszą opcję, ponieważ dawała mi większe poczucie spełnienia, kiedy już skończyłem. Nie wspominając, że dało mi to trochę ruchu i trochę witaminy D.


Myślę, że gdybyśmy dobrze przyjrzeli się sobie, temu, co robimy i sposobowi, w jaki to robimy, twórcze możliwości zrobienia czegoś w inny sposób – sposób, który może wydawać się niewygodny lub trudny – są niemal nieograniczone.


Musimy zbadać, co i dlaczego to robimy, a nie tylko szukać najłatwiejszego i najszybszego sposobu.


Gdy już wybierzesz swój dyskomfort, nad którym będziesz pracować, następnym krokiem będzie pozostanie przy nim. Cokolwiek sprawia, że czujesz się niekomfortowo, pozostań przy tym minutę dłużej niż ostatnim razem.


Ponownie może to być temat rozmowy;

lub bycie z dala od telefonu;

lub bycie w pogodzie;

lub nowy program ćwiczeń; lub siedzenie w ciszy;

lub przebywanie w pobliżu kogoś, kto wchodzi ci za skórę;

lub napisanie długiego artykułu na konkretny temat i podejście do niego w niekonwencjonalny sposób – wszystko , co sprawia, że czujesz się niekomfortowo.

To zrobienie jednego małego kroku poza to, z czym czujesz się komfortowo.


Dokładnie wtedy, gdy dojdziesz do punktu, w którym zawsze chcesz się zatrzymać, gdzie niezmiennie jesteś gotowy rzucić ręcznik, wciągasz się i zostajesz tam jeszcze przez minutę.


Tylko jeden.


Usiądź z tym. Zauważ, co ci to daje do myślenia i jak się czujesz.


To jest początek zrozumienia tego.


Wziąć oddech.


Zająć chwilę.


Teraz kontynuuj.


Wkrótce ta jedna minuta stanie się dwiema minutami. Trzymasz się i pewnego dnia spojrzysz wstecz i zdasz sobie sprawę, że to, co kiedyś było trudne, nagle stało się znacznie łatwiejsze.


(***UWAGA — powinno to być oczywiste, ale są tacy, którzy przytaczają najbardziej skrajne przykłady lub wyrywają rzeczy z kontekstu. Pozostawanie w związku, w którym dochodzi do przemocy, wykonywanie czynności, które mogą spowodować obrażenia ciała u siebie lub kogokolwiek innego, a angażowanie się w działania nielegalne lub zagrażające życiu nie jest rodzajem dyskomfortu, o którym mowa w tym artykule!)


Zawsze będą zdarzać się przypadki, w których z różnych powodów będziemy musieli zrobić coś szybciej lub łatwiej. Ale jestem skłonny się założyć, że takie sytuacje nie zdarzają się tak często, jak byśmy chcieli.


Rób trudne rzeczy, bo wiesz, że w dłuższej perspektywie dzięki temu staniesz się lepszą wersją siebie.


Bez wyzwań i przeciwności losu nasze umysły i ciała faktycznie zaczynają słabnąć i ulegać pogorszeniu.

Jest to bardzo sprzeczne z intuicją w społeczeństwie, które jest zaabsorbowane wygodą i wygodą.


Im częściej podejmujemy się trudnych i niewygodnych rzeczy, tym mniej jesteśmy przytłoczeni i mniej się ich boimy.

Im mniej jesteśmy przytłoczeni i przestraszeni dyskomfortem, tym łatwiej jest nam stawić czoła wyzwaniom i zmianom w życiu i pozostać ciekawym doświadczenia bycia człowiekiem.


W ten sposób życie staje się o wiele łatwiejsze.



 


Wniosek


Wydaje się, że wpadamy na pomysł, że powinniśmy chronić się przed dyskomfortem, podczas gdy znacznie lepiej byłoby, gdybyśmy zamiast tego go zrozumieli i nauczyli się, jak z nim pracować.


Sposób, w jaki radzimy sobie z dyskomfortem, może mieć duży wpływ na nasze ogólne samopoczucie, lepsze lub gorsze. Nie jest to tajemnicą, ale prawie się o tym nie mówi.


Dlaczego nigdy się o tym nie mówi?


Ponieważ wielu z nas nie chce tego słyszeć, ponieważ sprawia to, że czujemy się niekomfortowo.


To sprawia, że dyskomfort jest często pomijanym, ale nie mniej ważnym narzędziem poprawy i utrzymania naszego zdrowia fizycznego, emocjonalnego i psychicznego.


Jeśli spojrzysz na ludzi w swoim życiu, mogę cię zapewnić, że ci, którzy są najspokojniejsi i najbardziej autentycznie szczęśliwi, są także tymi, którzy lepiej radzą sobie z przeciwnościami losu i niewygodami.


Dbanie o siebie polega na rozwijaniu naszych zasobów umysłowych, emocjonalnych i fizycznych, które pomogą nam przetrwać trudne chwile.


Nie chodzi tylko o zrobienie tego, co musimy zrobić, aby przetrwać ten dzień, ale także o budowanie siebie, aby móc zrobić to, co musimy zrobić, abyśmy mogli przetrwać ten dzień.


Myślę, że to ironia losu, że często na pierwszym planie umieszczamy dbanie o siebie.


Dbanie o siebie nie jest czymś, co można zaplanować lub umieścić na liście rzeczy do zrobienia. To nie jest wydarzenie, to proces.

To perspektywa.

To postawa.

To umiejętność.

To styl życia.

To troska o wszystkie części siebie.


Ale tak jak w przypadku wszystkiego innego, wydaje się, że chcemy doceniać tylko dobre, zabawne i wygodne części.


Musimy utrzymać wyższy standard niż tylko przetrwanie dnia.

Musimy utrzymać wyższy standard niż tylko przetrwanie.


To troska o siebie wymaga od nas ceny, której wielu nie jest skłonnych zapłacić.


Jest to troska o siebie, o której nikt nie mówi, ponieważ wymaga pewnego zaangażowania i poświęcenia z naszej strony.


To jest dbanie o siebie, które wymaga od nas całkowitej szczerości wobec siebie, ponieważ jeśli nie będziemy wobec siebie szczerzy , reszta nie zrobi żadnej cholernej różnicy.


Musimy być szczerzy i przyjrzeć się sobie głęboko i uważnie.


Ta część dbania o siebie wymaga od nas znalezienia tego, co nie jest łatwe, a następnie zrobienia tego.


Kiedy przestaniemy spędzać czas i energię na próbach poczucia się lepiej, możemy faktycznie stać się lepsi.


Odkąd ponad pięć lat temu zaczęliśmy mieszkać w ciężarówce, wiele razy słyszałem to powiedzenie lub coś bardzo podobnego; „Do robienia tego, co robisz, potrzeba szczególnej rasy”.


Nie, nie bardzo.


Nie sądzę, że różnice między nami jako ludźmi są nie tyle fizjologiczne, co poznawcze.


Jaki jest sekret?


Jedyny sekret tkwi w trudnościach, których unikamy; dyskomfort, z którym nie chcemy się zmierzyć. To naprawdę nie jest tajemnica. Wymaga to po prostu innego sposobu myślenia.


Wszyscy mamy swoje własne ścieżki, którymi możemy podążać. Tylko upewnij się, że niektóre z nich są trudne.





**Ten artykuł został pierwotnie opublikowany na Medium i można go zobaczyć tutaj .





Zdjęcie - Kawa i mapa

Comentarios


bottom of page